W chwili, gdy Bliski umiera w szpitalu, na pewno nie zostajemy sami. W pobliżu znajdzie się na pewno ktoś, kto nam pomoże, doradzi i powie, co mamy robić dalej. My postaramy się również krótko wyjaśnić Państwu, co załatwić w pierwszej kolejności, gdzie się udać i jakie będą potrzebne w tym celu dokumenty. Naturalna kolej rzeczy, tylko dlaczego kaplica pogrzebowa znajduje się dwadzieścia metrów od szpitala, w taki sposób, że kobiety w ciąży mają na nią widok wychodząc gdziekolwiek z oddziału?Byłam na dyżurze, a tutaj nagle rozlega sie muzyka tuby i innych instrumentów... nie, żeby brzydka, tylko trochę nie pasuje do szpitalnych korytarzy. Cały oddział słyszał, co ksiądz mówi przez godzinę.

Łąka we śnie- znaczenie. Zastanów się, czy nie pracujesz zbyt ciężko, potrzebny Ci odpoczynek. Co oznacza łąka we śnie, gdy rosną na niej piękne kwiaty? Otaczają Cię wspaniali ludzie, na których możesz liczyć w każdej sytuacji. Gdy leżysz na niej, czekają Cię przejściowe problemy w pracy, jednak uporasz się z nimi bardzo

MAGDALENE/KTOŚ CIĘ RODZI, KTOŚ CIĘ KARMI, KTOŚ CIĘ KARCI... / Someone gives a birth to you, someone feeds you, someone scolds you... (series O JEDZENIU PUBLICZNYM / on public eating) Event 'The Other in the Mirror', Broadway Arts, Kingston, NY, Photos Jill McDermid, Event put together by Ming Liu. ANYONE’S BLUES (twelve-bar blues) Anyone’s Blues by Karolina Kubik. Lyrics by Karolina Kubik and Andrzej Serafin © 2017 KTOŚ CIĘ RODZI, KTOŚ CIĘ KARMI, KTOŚ CIĘ KARCI KTOŚ CIĘ MYJE, KTOŚ CIĘ UCZY KTOŚ CIĘ KRZYWDZI. KTOŚ CIĘ OBDARZA, KTOŚ CIĘ OKRADA, KTOŚ CIĘ WINI, KTOŚ CIĘ LECZY, KTOŚ CIĘ POCIESZA, KTOŚ CIĘ TULI. KTOŚ CIĘ KUSI, KTOŚ CIĘ ZWODZI, KTOŚ CIĘ UWODZI, KTOŚ CIĘ PRAGNIE, KTOŚ CIĘ ZDRADZA, KTOŚ CIĘ RANI. KTOŚ CIĘ RATUJE, KTOŚ CIĘ CAŁUJE, KTOŚ CIĘ DRĘCZY, KTOŚ CIĘ SŁUCHA, KTOS CIĘ DOTYKA, KTOŚ CIĘ PIEŚCI. KTOŚ CIĘ SPOTYKA, KTOŚ CIĘ ZOSTAWIA, KTOŚ UMIERA. Ref. ANYONE NOT MAKING WARS, MY LIBERATION IS BOUND WITH YOURS. ANYONE NOT MAKING WARS, MY LIBERATION IS BOUND WITH YOURS, YES. SOMEONE GIVES BIRTH TO YOU, SOMEONE FEEDS YOU, SOMEONE SCOLDS YOU, SOMEONE WASHES YOU, SOMEONE TEACHES YOU, SOMEONE HURTS YOU. SOMEONE LAVISHES YOU, SOMEONE ROBS YOU, SOMEONE BLAMES YOU, SOMEONE HEALS YOU, SOMEONE COMFORTS YOU, SOMEONE HUGS YOU. SOMEONE TEMPTS YOU, SOMEONE DECEIVES YOU, SOMEONE SEDUCES YOU, SOMEONE DESIRES YOU, SOMEONE BETRAYS YOU, SOMEONE HURTS YOU. SOMEONE RESCUES YOU, SOMEONE KISSES YOU, SOMEONE TORMENTS YOU, SOMEONE LISTENS TO YOU, SOMEONE TOUCHES YOU, SOMEONE CUDDLES YOU. SOMEONE MEETS YOU, SOMEONE LEAVES YOU, SOMEONE DIES. Ref. ANYONE NOT MAKING WARS, MY LIBERATION IS BOUND WITH YOURS. ANYONE NOT MAKING WARS, MY LIBERATION IS BOUND WITH YOUR, YES.
Podobała mi się u niego ta radość z życia. On był wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju. Pewnego dnia zaczął czuć się bardzo źle, zawieziono go do szpitala. Odwiedzałam go regularnie. W ten tydzień, gdy zmarł widziałam go ostatni raz. Byłam u niego w odwiedzinach z rodzicami. Na początku czuł się dobrze, gawędził, śmiał się.
Tak właśnie... Coś umiera, coś się rodzi...Jedna miłość umarła, a kolejna się narodziła... Ale powoli... Jest ktoś, komu ufam, kto sprawia, że się uśmiecham,przy kim czuję się wyjątkowo... Mimo kiepskiego dnia poprawia mi humor... Chce się spotykać ze mną, rozmawiać... Sama jego obecność sprawia, że czuję się lepiej... Uśmiech pojawia się teraz częściej na mojej twarzy... Tę pustkę po poprzednim chłopaku chciało zapełnić paru mężczyzn... Przekonałam się jednak, że tylko jeden mógłby to zrobić... I chyba chcę, żeby to zrobił... Już kiedyś mi powiedział, że mnie kocha i chce ze mną być... Ale wtedy jeszcze nie mogłam... Dziś stwierdzam, że chyba od kiedy go znam, byłam w nim zauroczona... Teraz jestem pewna, ale nic za szybko i nic na siłę... Chcę nam dać trochę czasu... Poznajemy się, regularnie się spotykamy... są dwie osoby, które nam kibicują i chcą, żebyśmy byli razem... Podobno do siebie pasujemy... :) Nie planuję co będzie za miesiąc, pół roku, rok... Teraz żyję każdą chwilą spędzoną z nim, na rozmowie, uśmiechu, spojrzeniu, wciąż czuję jego zapach...Zakochanie, to piękny czas... Te motylki w brzuchu, to sama prawda... K.C.: Najbardziej potrzebna jest rozmowa. Prosta rzecz, która, wbrew pozorom nie jest łatwą sprawą. Z rozmową o odchodzeniu może mieć problem chory, ale niegotowi mogą być na nią także jego bliscy. Czasem gnieździ się w nich taki strach, cierpienie, że trudno jest im myśleć o bliskiej osobie, jako o kimś, kogo wkrótce nie będzie.
Wystarczyło kilka wybuchów złości, by Gattuso znów trafił na usta wszystkich. Pomocnik Milanu czuje się na boisku, jak wygłodniałe zwierzę, które, świeżo wypuszczone z klatki, chce jak najszybciej dopaść ofiarę. Nie ma znaczenia, że jest ona o 24 centymetry wyższa (Peter Crouch), ani o 27 lat starsza (Joe Jordan).Gdy oglądaliśmy wczorajsze popisy Gennaro, przypomniała nam się reklama Nike – „Ronaldo. On wrócił.”„Wyobraź sobie 419 dni. 419 dni, 2 godziny, 23 minuty i 9 sekund. Bez robienia tego, co najbardziej lubisz. Tego, co daje ci najwięcej przyjemności. Bez strzelenia gola. Ja tak miałem. Tak. Miałem”.Dlaczego wybraliśmy ten klip? Bo Gattuso zachowuje się jak jego postaci drugoplanowe. Jak zwierzęta, które nie mogą się wyładować. Potwierdził to w rozmowie z „El Pais”. – Mam w sobie zwierzę. Kiedy patrzę na swoje stopy, mówię im – nigdy nie dajecie mi radości. Moja największa zaleta to niepoddawanie w tym, że Gattuso nie potrafi się wyciszyć nawet po meczu. Dodaje nowych obowiązków Flaminiemu i Seedorfowi, którzy muszą go powstrzymywać, a najchętniej założyliby mu na szyję smycz. Nie tylko nie wie, jak przegrywać z klasą. Nie potrafi teżâ€¦ wygrywać. Nie wierzycie, zapytajcie Christiana nauczył się w Glasgow Rangers. Tam przekonał się, że futbol to nie tylko technika. A raczej – przede wszystkim nie technika. – Nie jestem typowym włoskim zawodnikiem. Mój styl bardziej odpowiada Szkocji i Anglii. Brytyjscy kibice spodziewali się, że będę piłkarzykiem, z którym łatwo jest sobie poradzić. Zaskoczyłem wszystkich. W Glasgow narodził się fighter brakowało, a do transferu w ogóle by nie doszło. Zasiedziały we Włoszech nie palił się do opuszczenia ojczyzny. Do przenosin przekonał go ojciec. – Byłem młody i nie miałem jaj, żeby samemu podjąć taką decyzję – nie owijał w bawełnę. – Gdyby to ode mnie zależało, zostałbym w Perugii. Nie jest tak lekko opuścić wszystko, kiedy masz 17 lat. Tyle że w Glasgow zaoferowali mi 250 tysięcy euro rocznie. Byłoby nie w porządku, gdybym odrzucił ten kontrakt, wiedząc, że moja rodzina zarabia 800 euro miesięcznie. Pojechałem do Szkocji, żeby nie wnerwić Glasgow drugim ojcem stał się dla niego Walter Smith. Po sezonie zastąpił go Dick Advocaat, więc… Gattuso zatęsknił za ojczyzną. Wrócił do Salernitany, gdzie wywalczył sobie (dosłownie) ksywę „Pitbull”. – Starałem się zachować spokój, ale adrenalina jest dla mnie ważna. Lekarz mówił, żebym się uspokoił. Nie potrafię. Nie dam rady. Lubię robić szum i przeżywać intensywnie każdą chwilę – przyznaje, że zapalczywy charakter odziedziczył w genach po ojcu, Franco. – On jest gorszy ode mnie. Nawet grając w karty nie potrafi przegrywać. Ale kiedy na niego patrzę, widzę, że nie zasługuję na pieniądze, które zarabiam. Teraz w miesiąc dostaję więcej, niż ojciec przez całe Milanu trafił w 1999 roku za osiem milionów funtów. – Kiedy wszedłem do szatni, pierwsza rzecz, która przyszła mi do głowy to – „cholera, co ja tutaj robię”. Pierwsze lata to była tragedia. Na ścianach oglądałem masę zdjęć z triumfów Milanu. Mnie nie było na żadnym, bo niczego nie wygraliśmy. Pomyślałem sobie – „zobaczymy, czy przyniosę wam pecha” – przyniósł. Dorobek Gattuso w Milanie to – dwie Ligi Mistrzów, dwa Superpuchary Europy, Klubowe Mistrzostwo Świata, jedno mistrzostwo (tutaj akurat bez szału), Puchar i Superpuchar Włoch. I pomyśleć, że po pamiętnym finale Champions League w Stambule zapragnął odejść. – Prowadziliśmy z Liverpoolem 3:0, a mimo to przegraliśmy. Było mi wstyd za siebie. Długo po meczu czułem się sparaliżowany – się dziwić, że jest tak nagrzany, skoro przed meczem nie potrafi zasnąć. Plotka głosiła, że w przededniu finału mundialu 2006, odwiedził toaletę trzydzieści razy. Szybko tę pogłoskę zdementował. – Dużo więcej niż trzydzieści – mówił. Jego sposób na relaks? Japońska zupa, słuchanie muzyki z kreskówek Disneya i – uwaga, uwaga – czytanie na głos Dostojewskiego. Nie, nie się po nim spodziewać wszystkiego. Poza jednym – stylu nie zmieni nigdy. Swojej autobiografii nadał zresztą tytuł – „Kto się rodzi kwadratowy, nie umiera okrągły”. Udowodnił, że ma do siebie spory dystans: „Nie porównujcie mnie do Ronaldinho, to dla niego obraza. To tak, jakby porównywać rysunek mojej córki z Van Goghiem.” Albo: „Nie jestem przeciwieństwem Beckhama. Jestem sobą i nigdy nie smarowałem twarzy kremem”.– Po lekturze, wszyscy, którzy będą mnie oglądać na boisku, zobaczą, że, mimo że nie jest się wirtuozem, da się wygrać mecz. Jeśli tylko angażujesz się w stu procentach i z całych sił kochasz to, co robisz – tłumaczył przesłanie książki. Jest spójny z tym, co mówi. Rzeczywiście kocha to, co robi. W jego głowie siedzi tylko futbol. Wiedzieli o tym nauczyciele z podstawówki, którzy zrobili dla niego wyjątek i pozwolili czytać dzienniki sportowe. Dla małego Gennaro nie było innej przyszłości niż piłka. – Kiedy kupowałem naklejki Panini z zawodnikami, szalałem z radości. Tak narodziła się moja pasja – niektórych na zawsze pozostanie symbolem antyfutbolu. Takim, który przerwie akcje za wszelką cenę. Skopie, poszczypie, przywali z liścia, pogryzie, a po meczu jeszcze obrazi. Dla innych będzie uosobieniem walki. Walki do końca. Bez pardonu i wymówek. Jedno jest pewne – „psychol ze wspaniałym charakterem” za wczorajszy wyskok zasłużył na karę. Przegiął pałę. Nie po raz pierwszy, nie ostatni. TOMASZ ĆWIÄ„KAفA
Ktoś się rodzi, ktoś umiera Dominika Sobczyńska. 24 marca 2023, 14:03 Sprawdź, co wydarzy się w najnowszych odcinkach serial "Przysięga". Chciałam napisać, że robię sobie blogową... przerwę wakacyjną.. Ale pisanie o takiej przerwie nie ma u mnie chyba żadnego sensu, bo ja bez końca robię sobie tu przerwy różnego typu... Od piątku idę na 12 dniowy urlop, w którym czeka mnie jedynie urlop "od pracy w pracy", a tak poza tym, to będzie pracowity inaczej i raczej intensywny. Mam trochę problemu co zrobić z dziećmi latem, ale jakoś to wszystko ułożę, jakoś to będzie... Wszystkie matki pracujące, które mają dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym powinny mieć całe wakacje wolne! Em pojawi się u nas dopiero na koniec sierpnia, w międzyczasie leci do Indii, a niedługo do Florencji. W zasadzie pytał, czy i ja nie chcę na kilka dni do tego pięknego miasta, ale chyba jednak nie... Dzisiaj opadły mi wszelkie piórka... W niedzielę była 3 rocznica śmierci Mamy. Dzisiaj zadzwoniła Bet z informacją, że zmarła starsza siostra Mamy... Druga z ich czwórki rodzeństwa. Miała trochę ponad 70 lat. Chorowała. Za życia Mamy dość często jej rodzinę odwiedzaliśmy, po pogrzebie Mamy chyba nie widziałam się z Ciocią... Mimo wszystko jest mi smutno. Zmówiły się na ten czerwiec, czy co? Nie lubię jak ktoś umiera (ktoś w ogóle lubi?). Z lepszych informacji - ta sama Bet, w chwili informowania mnie o śmierci Cioci powiedziała, że zbiera się do szpitala. Będzie 11 wnuczek (wnuczka?)... (rozpatrując ilość dzieci moje i rodzeństwa, rzecz jasna). A mogło być ich nawet 12 - pod koniec maja (nie wyszło, eh). Ktoś umiera, ktoś się rodzi... Przeplatanka życia i śmierci. Poza tym - jestem zmęczona. Ale Euro 2016 oczywiście mnie pasjonuje i śledzę je ze swymi chłopakami wnikliwie i pełna nerwów. To tak mimochodem... Miłego początku lata wszystkim! PS. Jest! Drugi chłopak. Ja i moja siostra mamy jednak do nich tendencje :-). Ja się wtedy trochę złoszczę, bo owszem, hospicjum to jest takie miejsce, do którego dzieci przychodzą, żeby odejść, ale zanim odejdą, to jest czas często miły, który daje dużo radości. To naprawdę nie jest tak, że ja codziennie przychodzę do pracy i ktoś umiera. My się z tymi rodzinami zżywamy.

Ktoś umiera Ktoś się rodzi Ktoś płacze Ktoś się cieszy Jeden śpi Drugi czuwa Tu Słońce Tam deszcz Gdzieś jest cicho Gdzie indziej szum i wrzawa Ja słucham zięby Ty Oldfielda Mimo różnic Jednym jesteśmy Inny jest tylko wyraz Naszego tu i teraz Zięba już nie śpiewa u mnie Śpiewa u kogoś innego Tak samo Lub zupełnie inaczejIreneusz Bodo, Lublin,

DHXM.
  • g1sroq5f6z.pages.dev/189
  • g1sroq5f6z.pages.dev/365
  • g1sroq5f6z.pages.dev/36
  • g1sroq5f6z.pages.dev/9
  • g1sroq5f6z.pages.dev/4
  • g1sroq5f6z.pages.dev/203
  • g1sroq5f6z.pages.dev/126
  • g1sroq5f6z.pages.dev/23
  • g1sroq5f6z.pages.dev/3
  • ktoś się rodzi ktoś umiera